30 maja ub.r. w późnych godzinach wieczornych w okolicach Neasden Lane North (północno-zachodni Londyn) K. podszedł do stojącego z grupą znajomych Gabaya, prosząc go o drobne pieniądze. Gabay zareagował na to serią ciosów. Przed sądem przyznał się do zarzutu nieumyślnego spowodowania zabójstwa. - Był to bezlitosny i niczym niesprowokowany atak na bezbronnego człowieka, który nie mógł się obronić - powiedział inspektor śledczy Andy Manning, który prowadził dochodzenie. - Nie może być uzasadnienia dla tak dużego natężenia przemocy, której Gabay użył przeciwko K. - dodał. Po pobiciu Janusz K. wrócił do garażu w dzielnicy Kinsbury, w którym koczował wraz z dwoma przyjaciółmi, ale nazajutrz poczuł się źle. Przyjaciele pozostawili go samego, jak sobie życzył, ale gdy wrócili po kilku godzinach, zastali go nieżywego na podłodze. Sekcja zwłok wykazała, że zmarł wskutek obrażeń głowy. Brat K., Zbigniew, podziękował policji za schwytanie sprawcy oraz sprawne i szybkie śledztwo, które umożliwiło skazanie Gabaya.