Jak donosi dziennik, badacze z francuskiego Centre National de la Recherche Scientifique chcą zbudować pola tysięcy piorunochronów, które na wzór wiatraków produkujących prąd będą odzyskiwać energię elektryczną wytwarzaną w czasie burz. Okazuje się, że gra jest warta świeczki, bo piorun - z punktu widzenia fizyki - to prąd o natężeniu 30 tys. amperów i napięciu 100 mln woltów. Naukowcy szacują, że porządna błyskawica ma większą "moc" niż elektrownia atomowa,ponieważ daje 20 gigawatów, podczas gdy elektrownia cztero-, a nawet pięciokrotnie mniej. Tyle tylko, że błyskawica "pracuje" przez ułamek sekundy. To właśnie ten problem sprawia, że - przynajmniej na razie - energia piorunów jest bezużyteczna. Jak informuje "Rz" może być wykorzystywana nie sama energia elektryczna piorunów, w każdym razie nie wprost. Łatwiejsza do przetworzenia może być temperatura, jaka powstaje w czasie wyładowania. Uczeni myślą o wykorzystaniu niezwykle wysokiej temperatury powietrza w czasie przechodzenia pioruna do ogrzewania jakiegoś czynnika pośredniego, na przykład jakiejś cieczy, która z kolei będzie napędzała turbiny produkujące prąd. Wymaga to jednak stworzenia specjalnych urządzeń, które wytrzymają ogromne napięcie i natężenie prądu, a także temperaturę w warunkach przemysłowych, a nie tylko laboratoryjnych.