Stwierdzenie, czy zawodnik w chwili podania znajduje się przed, czy za linią obrońców jest fizjologiczną niemożliwością - uważa Francisco Belda Maruenda, fizyk hiszpański, który zgłębia te kwestie. Arbiter ma przenieść wzrok z zawodnika, który podaje piłkę, na tego, do którego piłka leci. Cóż, kiedy oko ludzkie, nakierowane na odległy obiekt, potrzebuje ponad pół sekundy, żeby przestawić się na widzenie obiektu bliskiego. W tym czasie średnio szybki piłkarz przebiega prawie dwa metry - czytamy w dzienniku. Do tego dochodzą optyczne złudzenia. Sędzia liniowy ustawia się tuż za linią obrony. Jeśli więc napastnik jest w jednej linii z obrońcami, ale bliżej sędziego niż obrońcy, wtedy, z punktu widzenia arbitra, nie będzie na pozycji spalonej. Jeżeli przeciwnie, napastnik będzie daleko od sędziego, po drugiej stronie boiska, wtedy, stojąc w jednej linii z obrońcami, będzie według sędziego na spalonym. Udowodnili to naukowcy z Holandii na podstawie analizy zapisu meczów. Można spróbować rozwiązać ten problem wprowadzając na boisko najnowsze zdobycze techniki, takie jak zapis wideo, czy mikrochip umieszczony w piłce, który informowałby o przekroczeniu przez piłkę linii bramkowej. Wydaje się to jednak trudne do zrealizowania, bo nie jest tajemnicą, że "grono mędrców" FIFA skutecznie ogranicza wprowadzanie do futbolu nowinek technicznych.