Nie wiadomo co było przyczyną pojawienia się pierwszych, niewielkich płomieni w okolicy zbiornika. Być może było to samozapalenie, o które jak mówią strażacy, łatwo przy takiej upalnej pogodzie. Wiadomo natomiast, że strażakom nie udało się ugasić tego pierwszego ognia. Wtedy też powstał wyciek i według pracowników stacji dopiero wówczas sytuacja zrobiła się naprawdę groźna. - W wyniku temperatury uszczelka się wypaliła między zasuwą a zbiornikiem i zaczęło cieknąć paliwo i produkt zaczął się palić. Płomienie sięgały 12 metrów - wyżej niż zbiornik - opowiadali. Zbiornik ma kilkanaście metrów wysokości i ponad 30 metrów średnicy. Jest całkowicie wypełniony paliwem. Przed pożarem było w nim około 5 tysięcy metrów sześciennych benzyny. Na szczęście sytuacja jest już opanowana. Paliwo co prawda jeszcze wypływa, ale przeciek z minuty na minutę jest coraz mniejszy. Akcja gaśnicza w bazie CPN na warszawskim Bemowie potrwa jeszcze co najmniej kilka godzin.