Nie widzi na jedno oko, ma wybity ząb i bark - pisze o wyniku interwencji Straży Miejskiej "TVN Warszawa", powołując się na zeznania poszkodowanego. Do zdarzenia miało dojść w nocy z niedzieli na poniedziałek. Jak twierdzi mieszkaniec Warszawy, zwrócił uwagę strażnikom, że zajmują trzy miejsca parkingowe. W odpowiedzi miał usłyszeć, że jest pijany i ma odejść. Mężczyzna jednak nie posłuchał i i zaczął nagrywać strażników. Jak twierdzi - nie był pijany. Poszkodowany relacjonuje, że rozzłoszczeni funkcjonariusze pobili go i spryskali gazem łzawiącym. Chcieli za wszelką cenę usunąć nagranie z telefonu, ale nie potrafili go odblokować. Rozzłoszczeni wywieźli mężczyznę do lasku na Tarchominie, gdzie mieli grozić mu śmiercią, jeśli cokolwiek powie o zajściu. Dopiero po symulowanym ataku astmy, odstawili mężczyznę pod jego blok. Poszkodowany zawiadomił o wszystkim policję, po czym trafił do szpitala. Obecnie policja prowadzi postępowanie w tej sprawie. Jak informuje TVN24, sprawa trafiła do straży miejskiej. Jej rzeczniczka przekazał, że prowadzone jest w tej sprawie postępowanie kontrolne. "Trwają też czynności wyjaśniające".