- To jest okazja nietypowa, dlatego wielu niedowierza - W opinii Bogdana Pęka z Ligi Polskich Rodzin, na obecnych warunkach "absolutnie nie powinniśmy do Unii wchodzić". - Hiszpania w 1999 roku dostała 10 mld euro. To więcej niż przez 3 lata mają dostać nowe państwa członkowskie - ostrzegł. Podobnego zdania był Korwin-Mikke. - Pieniądze się już w Unii kończą i dlatego Polska ich nie dostanie - przekonywał. - Polska to kraj ambitny ale biedny, sam sobie nie poradzi - tłumaczyła Gilowska. - Alternatywą jest skłonienie się ku Wschodowi. Rokita także zapewnił, że będzie głosował na "tak", ponieważ jest patriotą i chce, by Polska znalazła się w grupie państw bogatych. Bogdan Pęk przekonywał: - Byłoby o wiele korzystniej dla Polski, wejść tylko do strefy wolnego rynku, zamiast oddawać Unii 60 proc. naszej suwerenności. Tezę uzasadnił tym, że po wejściu do UE większość decyzji przejmą władze europejskie. <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-janusz-korwin-mikke,gsbi,21" title="Janusz Korwin-Mikke" target="_blank">Janusz Korwin-Mikke</a> przestrzegł przed "kolejnymi uregulowaniami ograniczającymi wolność". - - Urzędnicy z Brukseli wiedzą lepiej co jest dla nas dobre - ironizował. Gilowska odpowiedziała: - - U nas jest jeszcze więcej przepisów. Poza tym, jej zdaniem, w Polsce brakuje impulsów rozwoju. - W Unii zmuszą nas choćby do zbudowania nowych dróg - przekonywała. W przekonaniu Pęka, tylko 1/3 polskich firm uzyska certyfikaty jakości, konieczne w UE, by sprzedawać produkty żywnościowe. - Unia nie pozwala biedniejszym pić gorszego mleka, wszyscy muszą pić najlepsze - wtórował mu Korwin-Mikke. On też namawiał, by głosować na "nie". - - Kolejne referendum i tak się odbędzie, a do tej pory może uda nam się wynegocjować lepsze warunki - dodał. Zyta Gilowska zakończyła mówiąc, że "jeśli chcemy być częścią jednoczącej się Europy, musimy zagłosować na 'tak'".