Jak poinformowała w piątek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Radomiu Beata Galas, chodzi o wpisy na portalu społecznościowym Facebook. Skurkiewicz poinformował o nich prokuraturę 12 listopada. Wskazał konkretne wpisy oraz ich autorów. Śledztwo wszczęte zostało w związku z art. 216 Kodeksu karnego, który mówi, że "kto znieważa inną osobę za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku". Śledczy będą badać, czy doszło do znieważenia senatora jako funkcjonariusza publicznego, do jego zniesławienia poprzez podawanie okoliczności nieprawdziwych, które mogłyby go poniżyć w oczach opinii publicznej i narazić na utratę zaufania publicznego. W jednym z wpisów podany został adres zamieszkania senatora, zamieszczono też zdjęcie przedstawiające jego dom. Prokuratura sprawdzi, czy autorzy wpisów podżegali do uporczywego nękania senatora i jego najbliższych poprzez udostępnienie w internecie informacji o jego miejscu zamieszkania. Skurkiewicz: Nikt w sieci nie jest anonimowy Śledczy zajmą się też innym wątkiem wskazanym przez Skurkiewicza. - Senator poinformował również, że w dniach od 31 października do 12 listopada pod jego domem gromadziły się nieznane mu osoby, co naruszało jego prywatność, i przez co czuł się zagrożony on i jego rodzina - przekazała rzeczniczka prokuratury. W listopadzie, równocześnie z zawiadomieniem do prokuratury, Skurkiewicz zamieścił też swoje oświadczenie na Facebooku. "Sytuacje ostatnich dni i tygodni sprawiły, że nie mogę ignorować ani lekceważyć zachowań, które bezpośrednio wpływają na bezpieczeństwo mojej rodziny. Nie ma zgody na bezkarne poniżanie, obrażanie, ani wymierzanie gróźb zarówno w kierunku moich najbliższych, jak i moim" - poinformował wiceszef MON. "W dzisiejszych czasach należy zawsze pamiętać, że mimo mylnego przekonania, nikt w sieci nie jest anonimowy. Jest to pierwsze takie zawiadomienie, ale na pewno nie ostatnie" - dodał Skurkiewicz.