Kara dożywotniego więzienia w procesie Mariusza B. skazanego za zabójstwo czterech osób jest ostateczna po tym jak <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-sad-najwyzszy,gsbi,28" title="Sąd Najwyższy" target="_blank">Sąd Najwyższy</a> oddalił w środę kasacje obrońców, wskazując, że nie potwierdził się zarzut obrony, że początkowe wyjaśnienia sprawcy mordów miały być wymuszone. W tej samej sprawie sądzony był także Krzysztof R. oskarżony m.in. o pomoc Mariuszowi B. Mężczyzna został za to skazany na 6 lat więzienia. Sąd: nie było wymuszania zeznań - W tej sprawie była podnoszona kwestia stosowania tortur wobec skazanych (...). Trzeba powiedzieć, że sąd odwoławczy w sposób rzetelny wywiązał się ze swych obowiązków i rozważył ten zarzut obrońców - powiedział w uzasadnieniu orzeczenia sędzia Antoni Bojańczyk, dodając, że kwestia rzekomego wymuszenia wyjaśnień we wrześniu 2009 r. od wówczas podejrzanych mężczyzn była dokładnie analizowana przed sądami. - To były niewątpliwie najistotniejsze zarzuty obrony, bo gdyby nie te kluczowe dowody w postaci depozycji, które składali skazani, w których B. przyznał się do popełnienia wszystkich czterech zabójstw, to dowodzenie w tej sprawie byłoby znacznie utrudnione - zaznaczył sędzia. <a href="https://wydarzenia.interia.pl/polska/news-zabojstwo-zyty-michalskiej-sprzed-27-lat-jest-wyrok,nId,5259110" target="_blank">Zabójstwo Zyty Michalskiej sprzed 27 lat. Jest wyrok</a>- Gdyby funkcjonariusze wymuszali określoną treść wyjaśnień, to niewątpliwie te wyjaśnienia byłyby znacznie bardziej spójne i nie zawierałyby luk - wskazał sędzia Bojańczyk. Dodał, że przesłuchania były rejestrowane na kasecie VHS, a nagranie poddano następnie "dokładnej analizie", zaś obrażeń nie potwierdziły również badania lekarskie zatrzymanych.Sędzia zaznaczył także, że "teza o stosowaniu tortur jest o tyle fałszywa i nieuprawniona, że ten wątek pojawia się dopiero na późniejszym etapie postępowania i dopiero wtedy obaj skazani z niemal fotograficzną dokładnością przypominają sobie okoliczności". - Wcześniej o tym nie mówili - wskazał sędzia Bojańczyk. Wyrok za zabójstwo. Ciał nie znaleziono Sąd Okręgowy w Warszawie wydał w tej sprawie wyrok w czerwcu 2017 r.. W październiku 2018 r. wyrok utrzymał w mocy warszawski Sąd Apelacyjny. Mariusz B. został skazany na dożywocie z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie dopiero po 40 latach spędzonych w więzieniu. <a href="https://wydarzenia.interia.pl/polska/news-po-21-latach-odpowie-za-zabojstwo-ze-szczegolnym-okrucienstw,nId,5302939" target="_blank">Po 21 latach odpowie za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem</a>Mariusz B. został skazany za zamordowanie czterech osób. W 2006 miał zabić męża swojej kochanki i jej nastoletnią córkę. W 2007 roku zabił mężczyznę, który uczęszczał z jego kochanką na kurs tańca. Z kolei w 2008 roku zamordowany został ksiądz, który miał molestować go w dzieciństwie. Śledczy do dziś nie odnaleźli ciał ofiar. Mariusz B. poznał małżeństwo Małgorzatę i Zbigniewa D. w parafii, w której służył jako ministrant i jeszcze jako nastolatek zamieszkał z nimi pod jednym dachem. Sądy ustaliły, że "doszło do swoistego trójkąta", co spowodowało, że kobieta odeszła od swojego męża, zamieszkała z Mariuszem B. i urodziła mu córkę. Uprowadził i zamordował na działce W kwietniu 2006 r. Mariusz B. uprowadził Zbigniewa D. i zmusił go do podpisania wartej 2 mln zł polisy ubezpieczeniowej na rzecz żony. Kilka dni później miał ponownie uprowadzić męża kochanki i jego 18-letnią córkę Aleksandrę. Udusił obydwoje na działce w okolicach Pułtuska. Motywem zbrodni miało być "skumulowanie się negatywnych emocji Mariusza B. wobec patologicznego układu" między nim a małżeństwem D. <a href="https://wydarzenia.interia.pl/wiadomosci-lokalne/news-mazowieckie-znecali-sie-nad-kobieta-latami-po-smiertelnym-po,nId,5265541" target="_blank">Mazowieckie: Znęcali się nad kobietą latami. Po śmiertelnym pobiciu, zwłoki powiesili. Sąd uznał, że to nie zabójstwo</a>18-letnia Aleksandra mogła z kolei paść ofiarą mordu z powodu konfliktu ze swoją matką. 55-letni Henryk S. zginął, bo na kursie tańczył z Małgorzatą D., o którą Mariusz B. był zazdrosny i "odczuwał zagrożenie". Zabójca ponadto liczył na zdobycie jego pieniędzy. Z kolei ks. Piotr S. miał zostać zamordowany w "odwecie za wykorzystanie seksualne". Osobowość psychopatyczna, niskie poczucie winy Biegli psychologowie stwierdzili u Mariusza B. osobowość psychopatyczną, tendencję do kłamania, niskie poczucie winy i skłonność do narzucania innym swej woli. Według biegłych B. cechuje "ponadprzeciętna inteligencja".Proces zabójcy toczył się przez wiele lat. Już w 2014 r. w związku z tą sprawą mężczyzna został skazany na dożywocie przez Sąd Okręgowy w Warszawie. Wyrok został jednak uchylony i przekazany do ponownego rozpoznania. W pierwszym procesie doszło bowiem do naruszenia prawa do obrony, bo obaj oskarżeni korzystali z jednego obrońcy, podczas gdy znajdowali się w konflikcie. Krzysztof R. w śledztwie obciążał Mariusza B. <a href="https://wydarzenia.interia.pl/pomorskie/news-pomorskie-holender-mial-zlecic-zabojstwo-polskiej-zony-wyrok,nId,5284162" target="_blank">Pomorskie: Holender miał zlecić zabójstwo polskiej żony. Wyroki skazujące</a>Sąd Najwyższy z kolei zajmował się sprawą od kilku miesięcy. Pierwotnie orzeczenie miało zostać ogłoszone na początku marca, wówczas jednak sąd zdecydował o ponownym otwarciu przewodu kasacyjnego.