Prokuratorzy za kwalifikację tego postępowania przyjęli nieumyślne spowodowanie śmierci. Do wyjaśnienia jest kilka spraw, m.in. dlaczego mężczyzna trafił do przychodni prywatnym samochodem, mimo że dzwonił po pogotowie. Z ustaleń dziennikarza RMF FM wynika, że jednym z kluczowych dowodów będzie nagranie rozmowy policjanta z dyspozytorem pogotowia ratunkowego. Po południu wykładowcę z uczelni zawiózł do przychodni kolega. Funkcjonariusz miał robione badania. Podczas nich stracił przytomność i mimo reanimacji mężczyzny nie udało się go uratować. Przyczyną zgonu był najprawdopodobniej rozległy zawał. Komenda Główna Policji także wyjaśnia sprawę. Do centrum szkolenia w Legionowie wysłani zostali funkcjonariusze z Biura Kontroli. Koledzy obwiniają pogotowie Koledzy zmarłego 41-latka obwiniają pogotowie. "Dyspozytor Pogotowia Ratunkowego odmówiła przysłania karetki i poinformował, by we własnym zakresie zgłosił się do przychodni" - napisał kolega funkcjonariusza na Facebooku. "W trakcie oczekiwania na wizytę lekarską jego stan się pogorszył. Stracił przytomność, przeprowadzona reanimacja okazała się nieskuteczna i o godz. 17.04 lekarz stwierdził zgon policjanta, jako przyczynę wskazując rozległy zawał serca" - podkreśla. Policjant osierocił dwójkę dzieci. <a href="https://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/krzysztof-zasada">Krzysztof Zasada</a>