Dziś na 32 tys. szkół lekcje z etyki są zaledwie w około 300. Dyrektorzy nie organizują zajęć, tłumacząc się małą liczbą chętnych. Efekt: ci, którzy nie chodzą na religię, siedzą na ogół na korytarzu lub w świetlicy, czekając, aż ich klasa skończy lekcję z katechetą. Są też pokrzywdzeni podczas obliczania średniej, bo mają na świadectwie o jedną ocenę mniej. Rozporządzenie MEN ma zakończyć tę dyskryminację. Ale wszystko wskazuje na to, że uczniowie wybierający etykę nadal będą w gorszej sytuacji niż ich koledzy. Samorządy sygnalizują bowiem, że w wielu szkołach nie da się zorganizować zajęć z etyki, równolegle z religią. - Może się zdarzyć, że lekcje z etyki będą się odbywały poza planem, czyli np. po innych lekcjach - przyznaje Jolanta Lipszyc ze stołecznego biura edukacji. Więcej o tej sprawie w poniedziałkowej gazecie "Metro".