Do porwania doszło w nocy z 2 na 3 maja. Nieznani sprawcy uprowadzili właściciela pubu i wywieźli go do jednego z mieszkań w Radomiu. Według Rutkowskiego było to typowe porwanie dla okupu. Porywacze zażądali 150 tysięcy dolarów za uwolnienie mężczyzny. Napastnicy torturowali porwanego, a po trzech dniach wywieźli go i zostawili w lesie. - Sprawcy przestraszyli się, że działa nasza grupa - wyjaśnia ich motywy detektyw Rutkowski, dodając, że jego pracownicy byli w posiadaniu informacji na temat działalności jednej z przestępczych grup na terenie Radomia. Chodzi o znany gang trudniący się kradzieżami tirów, który według Rutkowskiego odpowiedzialny jest za porwanie mieszkańca Radomia. Jednak tamtejsza policja podchodzi do rewelacji prywatnego detektywa sceptycznie. Tadeusz Kaczmarek, rzecznik komendanta wojewódzkiego policji w Radomiu twierdzi, że nie wszystko co mówi Rutkowski jest prawdą. - Detektyw Rutkowski pracuję za pieniądze i to niemałe. W jego interesie jest to aby wszelkie, nawet nieprawdziwe sukcesy, nagłaśniać - powiedział sieci RMF FM rzecznik. Nie podał on jednak, co jest prawdą a co fałszem w relacjach Rutkowskiego, tłumacząc, iż udzielanie takich informacji mogłoby przestraszyć poszkodowanego, który ma być jeszcze przesłuchiwany.