Maszynista zauważył, że jadące obok siebie pociągi zbliżają się do miejsca, w którym dwa tory zbiegają się w jeden. Wtedy użył awaryjnego przycisku "radio-stop" i tym samym spowodował zatrzymanie obu składów. Na razie nie wiadomo, dlaczego w ogóle doszło do tak niebezpiecznej sytuacji. Wyjaśnić ma to pracująca od wczoraj Państwowa Komisja Badania Wypadków Kolejowych. Pociągi relacji Warszawa-Poznań i Warszawa-Sochaczew miały kilka godzin opóźnienia. Pasażerowie dostali jednak posiłki i napoje. Paweł Balinowski CZYTAJ TAKŻE NA RMF24.PL