Przypomnijmy: do wojewody mazowieckiego Jacka Kozłowskiego trafiło pismo od prywatnej osoby, w którym zawarta jest informacja o powiązaniach Guziała z BCG. Wojewoda został o sprawie poinformowany pisemnie i przekazał ją prezydent Warszawy. Ratusz na razie odmawia komentarza w tej sprawie, tłumacząc, że pismo dotrze do urzędu dopiero w poniedziałek. Piotr Guział pokazał Informacyjnej Agencji Radiowej dokumenty, potwierdzające to, że zrzekł się posady w prywatnej firmie i poinformował o tym Hannę Gronkiewicz-Waltz. Dodaje, że ustawa antykorupcyjna nie mówi, że nie można łączyć funkcji prokurenta ze stanowiskiem burmistrza dzielnicy. Zaznaczył, że jeśli czegoś nie dopatrzyły władze spółki, w której pracował lub KRS i nadal widnieje w rejestrze sądowym, to nie może za to odpowiadać. Jego zdaniem, sprawa ma kontekst polityczny i jest związana z jego zaangażowaniem w zbieranie podpisów pod referendum dotyczącego odwołania prezydenta Warszawy. Piotr Guział w ostatnich tygodniach wyrósł na lidera opozycji wobec rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz. Jako lider Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej stanął na czele inicjatywy, która zbiera podpisy pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania prezydent z urzędu. Inicjatywa zebrała prawie 150 tysięcy podpisów. Ta liczba wystarczy do złożenia wniosku w tej sprawie. Oświadczenie wojewody mazowieckiego ws. burmistrza Ursynowa: "W związku z insynuacjami polityków i komentatorów politycznych przekazywanymi przez media i jakobym inicjował "szukanie haków" przeciwko p. Piotrowi Guziałowi, burmistrzowi Ursynowa, w związku z zainicjowaniem przez niego referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz, prezydenta Warszawy, oświadczam, co następuje: Na adres wojewody mazowieckiego wpłynęło 6 czerwca 2013 r. pismo, którego autor wskazał na możliwość złamania przez burmistrza Ursynowa przepisów zakazujących łączenia funkcji burmistrza z zasiadaniem we władzach spółki prawa handlowego. Po sprawdzeniu, że dane p. Piotra Guziała faktycznie figurują w Krajowym Rejestrze Sądowym, Wydział Prawny Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego skierował z mojego upoważnienia pismo do prezydenta Warszawy z prośbą o przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego. W województwie mazowieckim mamy 314 gmin i 42 powiaty, w których pracują w sumie tysiące radnych, wójtów, burmistrzów i starostów. Podobnych pism otrzymujemy rocznie ponad sto. Zawsze działamy tak samo - występujemy pisemnie z prośbą o wyjaśnienie do właściwej rady gminy bądź powiatu, a w przypadku burmistrzów i radnych dzielnic Warszawy - do prezydenta miasta, gdyż to on pełni nadzór nad dzielnicami. Pragnę podkreślić, że mój urząd ma obowiązek reagować na każdy tego typu sygnał od obywateli i że w tym wypadku była to reakcja rutynowa, nieróżniąca się niczym od setek podobnych sytuacji w przeszłości. Źródłem informacji medialnej na ten temat nie był wojewoda ani Mazowiecki Urząd Wojewódzki. Rzecznik prasowy wojewody miał obowiązek odpowiedzieć na pytanie o podjęte w tej sprawie działania, zadane przez dziennikarza, który z innego, nieznanego nam źródła wcześniej dowiedział się o skardze skierowanej do wojewody".