- Zapewniam, że atmosfera w kadrze jest bardzo dobra. Na własne życzenie skomplikowaliśmy sobie co prawda sytuację w grupie, remisując dwa razy z Czarnogórą, a zwłaszcza w czerwcu na wyjeździe z Mołdawią. Nie zmienia to faktu, że nadal mamy szansę wywalczyć awans do finałów mistrzostw świata. Ja wychodzę z założenia, że wiara umiera ostatnia. A my wciąż wierzymy i walczymy - dodał. Bramkarz angielskiego Southampton nie zapowiada jednak we wtorek w eliminacyjnym meczu MŚ 2014 z San Marino w Serravalle efektownej wygranej polskiego zespołu. - Nie chcę liczyć przed tym spotkaniem bramek. Mnie ucieszy każde, nawet najskromniejsze zwycięstwo - stwierdził. 33-letni golkiper zdaje sobie sprawę, że po konfrontacji z San Marino bramkarz biało-czerwonych może być najbardziej wypoczętym graczem tego spotkania. Z drugiej strony właśnie na nim spoczywa szczególna odpowiedzialność. - Nie mam pewności, że to ja stanę w tym meczu między słupkami. Niezależnie jednak od tego, kto rozpocznie to spotkanie w wyjściowym składzie, przez 90 minut musi być maksymalnie skoncentrowany. Być może polski bramkarz będzie zmuszony do jednej interwencji i właśnie wtedy nie może zawieść - ocenił. W potyczce z San Marino biało-czerwoni skazani są na zwycięstwo. Każdy w Polsce oczekuje bowiem wysokiej i bezproblemowej wygranej z outsiderem grupy H. - To również nie jest do końca komfortowa sytuacja. Tego zwycięstwa nikt nam przecież nie podaruje. W meczach z takimi rywalami jak San Marino niewiele można zyskać, ale za to mnóstwo stracić - podsumował Artur Boruc. Z Serravalle Marcin Domański