Jeszcze wczoraj wydawało się, że miastu grozi całkowity paraliż. W stronę stolicy Tatr przez cały dzień sunął nieprzerwany sznur samochodów. Dziś wprawdzie ruch jest wciąż duży, ale nieporównywalnie mniejszy niż wczoraj. Kierowcy stoją tylko kilkanaście minut w korku przed sygnalizacją świetlną w Skomielnej Białej. Ulicami Zakopanego można natomiast poruszać się całkiem swobodnie. Tylko miłośnicy białego szaleństwa mają coraz smutniejsze miny. Zaczyna wiać halny i warunki narciarskie pogarszają się. Z powodu wiatru trzeba było też zamknąć kolejkę na Kasprowy Wierch.