Choć Zakopane podczas przedłużonego weekendu wyglądało jak oblężona twierdza: ulice były zablokowane setkami samochodów, Krupówkami płynęła fala turystów, to jego mieszkańcy nie narzekają. Wszak wraz z turystami, góralom przybyło pieniędzy w kieszeniach. Niektórzy nawet twierdzą, że po Sylwestrze mogliby zamknąć swój interes na pół roku. Dotyczy to głównie właściciele lokali gastronomicznych przy Krupówkach, gdzie obroty wzrosły nawet kilkadziesiąt razy w porównaniu ze zwykłym dniem poza sezonem. Np. sklep sprzedający na co dzień 10 bochenków chleba przed wigilią Nowego Roku sprzedał ich 250. Także niewielkie sklepiki poza centrum zarabiają i to sporo. Trudno się więc dziwić, że górale już nie mogą doczekać się kolejnego sylwestra. Wszak Zakopane, podobnie jak inne miejscowości turystyczne, żyje od sezonu do sezonu. Na szczęście - mówią więc górale - wkrótce rozpoczną się zimowe ferie, potem długi majowy weekend i wakacje. Jednak na takie pieniądze jak w sylwestra trzeba będzie czekać kolejne 12 miesięcy.