Tak źle w zakopiańskiej służbie zdrowia jeszcze nigdy nie było. O tym, że sytuacja w podhalańskiej placówce jest dramatyczna, informowaliśmy już wiele razy. Teraz - stała się tragiczna. Lecznica zadłużona jest na 14 mln zł. W lipcu szpital wypracował 1,7 mln zł zysku, ale pieniądze od razu zajął komornik. Od jutra w pogotowiu będą tylko 3 karetki i jeden lekarz, a to zdecydowanie za mało, jak na 40-tysięczne miasto (plus 3 mln turystów). Z pracy zwolnił się nawet szef oddziału ratunkowego. - Nie mogę przyjąć odpowiedzialności za zdrowie i życie mieszkańców powiatu tatrzańskiego i gości - powiedział RMF Józef Jańczy. Dyrektor zakopiańskiego szpitala może jeszcze zmusić innych lekarzy, by za darmo jeździli karetkami do chorych. Ale i ta możliwość jest ograniczona. - Tylko do 15.30 mogę oddelegować pracownika. A co po 15.30, będę się zastanawiał od rana w poniedziałek - twierdzi Zbigniew Podsiadło. Pomoc zaproponowało TOPR, które chce bezpłatnie oddać do dyspozycji szpitala dwie w pełni wyposażone karetki z obsługą. Czy tak się stanie, nie wiadomo, bo dyrekcja wciąż się zastanawia - Narodowy Fundusz Zdrowia nie wie, czy jest to zgodne z prawem.