- Wróciłem z Krakowa do domu, zdążyłem się tylko przebrać i trzeba było błyskawicznie jechać do szpitala. W kilku miejscach trochę przekroczyłem prędkość, na pewnym odcinku nawet mnie chyba Straż Graniczna namierzała, ale nie zważałem na nic - relacjonuje Janusz Potaczek w rozmowie z limanowa.in. Mimo pośpiechu, wójtowi nie udało się dojechać do szpitala na czas. W Kasince musiał odebrać poród sam. W samochodzie. Spisał się na medal, co potwierdzili później lekarze ze szpitala w Myślenicach, dokąd wójt zawiózł młodą mamę i jej córeczkę. Dziewczynka, jak orzekli medycy, jest zupełnie zdrowa. - Zachowałem się jak wzorowy położnik - żartuje świeżo upieczony dziadek. Personel myślenickiego szpitala zadziwił początkowo niekompletny strój wójta. Janusz Potaczek poświęcił bowiem własną koszulę, by po porodzie okryć wnuczkę.