Promocja powieści w budynku Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej zgromadziła tłumy czytelników. Pisarz już na wstępie zaznaczył, aby nie utożsamiać go z narratorem "Gargulca", cynicznym i uzależnionym od narkotyków niedoszłym samobójcą. Jak zapewnił Davidson w rzeczywistości jest całkowicie inną osobą. Jak na debiutanta przystało, skromnie przyznał, że nie spodziewał się tak olbrzymiego sukcesu książki. Zebranych interesowało, dlaczego pisarz wybrał mistycyzm Mistrza Eckharta, a nie Johannesa Taulera, czy Heinricha Seuse'a. Odpowiedź była zaskakująca. Davidson stwierdził, że pewnego wieczoru jedna z głównych bohaterek powieści Marianne Engel przyszła do niego i powiedziała, że tak po prostu musi być. Następnie pojawiły inne, ważne pytania. Miłość w "Gargulcu", ta prozaiczna, przeciwstawiona jest ponadczasowej - duchowej. Narrator wyraźnie dystansuje się od tego uczucia, sprowadzając namiętność do bezbarwnej emocji, a zbliżenie fizyczne do czystego handlu ciałem. A jaki jest prywatny stosunek Davidsona do miłości? - Jestem romantykiem, który chwilowo nie jest zakochany -odpowiedział Kanadyjczyk, zyskując tym salwy śmiechu i oklaski publiczności. - Zawsze z przyjemnością porozmawiam o seksie - dodał na podsumowanie tematu miłości. Ze względu na specyficzny nastrój powieści, czytelnicy dopytywali pisarza o jego dzieciństwo. Z pewnym zaskoczeniem dowiedzieli się, że nie miało piętna traumatycznego, lecz upłynęło mu wesoło w normalnej rodzinie. Davidson znalazł wyczerpujące odpowiedzi na każde zadane pytania,. Cierpliwie wyjaśniał wątki zawarte w książce. Co ciekawe do klasztoru Engelthal, kluczowego miejsca akcji powieści, zawitał dopiero po napisaniu "Gargulca". Jak ze śmiechem wspomniał: - Bałem się, że będę musiał tłumaczyć się Niemcom, dlaczego rzeka jest po prawej stronie klasztoru, a nie po lewej. Zdaniem Davidsona Średniowiecze było najlepszą epoką dla ludzi chorych na schizofrenię, gdyż ich "wizje" wiązane były z mistycznymi objawieniami, a nie przejawami choroby. Od autora "Gargulca" można się było także dowiedzieć, że trudności z gatunkowym zakwalifikowaniem powieści wiążą się z 5 letnim pobytem pisarza w Japonii, gdzie kultura nowoczesna przeplata się ze starymi tradycjami. Dlatego pisarz odważył się połączyć thriller z fantazy oraz elementami baśni. Na koniec spotkania w WBP Davidson obiecał, że koniecznie wieczorem pospaceruje po krakowskim rynku, aby obejrzeć maszkarony na Sukiennicach. Karolina Kopek Przeczytaj recenzję powieści Andrew Davidsona "Gargulec"