Niecałe trzy godziny później policja została zaalarmowana o znalezieniu ciała innego mężczyzny. Odkryto je na cmentarzu przy ul. Orlej na krakowskich Bielanach. Okazało się, że jest to 61-letni Marek K., również przedsiębiorca z branży budowlanej. Zginął podobnie - od dwóch strzałów w głowę. Obok niego znaleziono pistolet przerobiony na tzw. ogień ciągły. Zabił, a potem popełnił samobójstwo? Policjanci są przekonani, że śmierć obu mężczyzn ma ze sobą związek. - W tej chwili najbardziej prawdopodobna wersja jest taka, że mężczyzna znaleziony przy ul. Orlej najpierw zastrzelił swojego wspólnika, a potem sam popełnił samobójstwo. Oczywiście, badamy też inne hipotezy - podkreśla mł. insp. Dariusz Nowak, rzecznik małopolskiej policji. Obydwaj panowie w przeszłości razem prowadzili interesy w spółce deweloperskiej. Marek K. był jej prezesem, Leopold J. - wiceprezesem. Wybudowali m.in. osiedle Klinek w krakowskich Kosocicach. Właśnie w związku z tą inwestycją o ich spółce było głośno w Krakowie. Kłopoty zaczęły się przed trzema laty od opóźnień w odbiorze mieszkań. Byli wspólnikami. Wkrótce pojawiły się kłopoty Część klientów wystąpiła wówczas z wezwaniem do wykonania postanowień notarialnej umowy przedwstępnej i wypłacenia odsetek za opóźnienia. W odpowiedzi otrzymali wypowiedzenia umów, a jednym z powodów były "lokalne skutki światowego kryzysu finansowego". W efekcie niektórzy z nich zdecydowali się przejąć mieszkania, mimo niezakończonej budowy. Część natomiast poszła do sądu. Po kilku rozprawach okazało się jednak, że developera nie ma kto reprezentować, bo zarząd został odwołany. Klienci wnieśli sprawę do prokuratury. Ta jednak nie dopatrzyła się przestępstwa i śledztwo zostało umorzone. Klienci interweniowali. Śledztwo umorzono Kolejną inwestycją spółki miała być budowa osiedla Gryf w Staniątkach koło Niepołomic. Pozwolenie na budowę wydano w marcu 2008 roku. Deweloper zapowiadał na swej stronie internetowej, że zabudowa szeregowa oraz bliźniaki powstaną do września 2009 r. Jednak przedsięwzięcie w ogóle nie wystartowało. Mieszkańcy Staniątek zaobserwowali, że początkiem i - jak się potem okazało także końcem inwestycji - było przywiezienie na teren planowanej budowy trzech baraków. Przed dwoma laty zaczęły pojawiać się pierwsze nieoficjalne informacje, że nic z inwestycji nie będzie, ponieważ właściciele spółki nie mogą dogadać się między sobą odnośnie kwestii finansowych, potem - że firma splajtowała. "Nie wbito nawet symbolicznej łopaty" - Pod to osiedle nie wbito nawet symbolicznej łopaty. Teren, gdzie miało ono powstać, wygląda dziś tak samo jak przed trzema laty, nie zrobiono tam nic - mówią mieszkańcy Staniątek. Dla Osiedla Gryf nie ma już także pozwolenia na budowę, ponieważ straciło ono ważność w poprzednim miesiącu. Z informacji w Krajowym Rejestrze Sądowym rzeczywiście wynika, że obecnie spółka znajduje się w stanie likwidacji. Od kilku miesięcy - jak dowiedzieli się nieoficjalnie dziennikarze - jej transakcjami interesowali się również policjanci z Wydziału ds. Przestępczości Gospodarczej krakowskiej komendy miejskiej. Śledztwo dotyczyło wyprowadzenia majątku ze spółki. Ewa Kopcik (JOL) ewa.kopcik@dziennik.krakow.pl Czytaj więcej: ZWiK wypowiedział umowę Koszty nieco wzrosły Zabrakło miejsc dla maluchów