- Sygnalizatory z odliczaniem czasu zostaną tam wprowadzone na ciągu ulic Conrada - Radzikowskiego na okres trzech miesięcy - informuje Jacek Bartlewicz, rzecznik Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu. Pilotażowe rozwiązanie będzie polegać na tym, że na sygnalizatorze zostanie zamontowany zegar, który będzie odliczał czas, jaki pozostał do zmiany koloru świateł. - Będziemy obserwować, czy taka zmiana poprawi płynność ruchu - mówi Jacek Bartlewicz. Dodaje, że zegary można zainstalować jedynie na sygnalizatorach pracujących w trybie stałoczasowym, a nie akomodacyjnym. Tymczasem miasto wprowadza system sygnalizacji akomodacyjnej, a więc takiej, w której długość sygnałów zielonego i czerwonego zmienia się w zależności od natężenia ruchu. Zegarów nie można też montować na sygnalizatorach z przyciskami dla pieszych. Na części krakowskich skrzyżowań pozostaną jednak sygnalizatory stałoczasowe. Jeżeli więc odliczanie czasu potrzebnego do zmiany świateł się sprawdzi, to takie rozwiązanie może się pojawić na kolejnych skrzyżowaniach. Próbowany w Krakowie system jest stosowany w innych krajach, a ostatnio zainteresowało się nim coraz więcej miast w Polsce. Pierwszym z nich, które zamontowało sygnalizatory z zegarami, było Opole. Później podobne rozwiązania zastosowano w Olsztynie, Zielonej Górze, Toruniu czy Wrocławiu. - Sygnalizatory z zegarami odmierzającymi czas do zmiany koloru świateł zaobserwowałem w węgierskim Miszkolcu. Postanowiliśmy takie rozwiązanie wprowadzić w naszym mieście. Funkcjonuje już ono od roku i się sprawdza - mówi Piotr Rybczyński, zastępca dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg w Opolu. Tam początkowo wprowadzono cztery sygnalizatory z licznikami, a obecnie jest ich kilkanaście. - Odliczanie czasu spowodowało, że nie ma już gapiostwa kierowców na światłach. Każdy wie, ile zostało do zmiany świateł i wie, czy ma jeszcze czas przykładowo na rozmowę telefoniczną, czy poprawienie makijażu. Kierowcy, widząc, że zostało kilka sekund do zapalenia zielonego światła, wiedzą, że nadszedł czas na naciśnięcie sprzęgła, wrzucenie biegu i gotowość do startu - opowiada Piotr Rybczyński. Dodaje, że początkowo zegary odmierzały tylko czas, jaki pozostał do zmiany światła z czerwonego na zielone. Później spróbowano również wprowadzić zegar odliczający zmianę światła z zielonego na czerwone. - Początkowo obawialiśmy się, że takie rozwiązanie sprawi, że kierowcy będą naciskać na gaz, aby jeszcze zdążyć przejechać na zielonym świetle. Okazało się jednak, że takie odliczanie jest bardziej pomocne przy wyhamowaniu, szczególnie dla kierowców tirów i ciężarówek - informuje Piotr Rybczyński. - Jestem zwolennikiem informowania kierowców o czasie jaki pozostał do zmiany koloru świateł. To pomaga kierowcom w przygotowaniu się do jazdy i może upłynnić ruch. Wprowadzenie liczników wskazujących czas do zapalenia czerwonego światła może pomóc w tym, aby kierowca w bezpieczny sposób zatrzymał się na światłach - komentuje pomysł Marek Dworak, sekretarz Małopolskiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. TYM ptymczak@dziennik.krakow.pl Czytaj więcej w "Dzienniku Polskim": Limuzyna - erotyczna wizytówka Krakowa Przy chrzanowskim szpitalu powstanie lądowisko dla śmigłowców Zdjęcie tarnowian ukaże się w piątek