W weekend mieszkańcy Nowej Huty zauważyli błyszczące, niebieskie drobinki pyłu, które unosiły się nad ich głowami i osiadały na samochodach, chodnikach i parapetach. - To wygląda jak brokat. Takie błyszczące drobinki. To pewnie ślad pewnych metali. Takiego ostrego pyłu nie widziałam - mówi mieszkanka Nowej Huty. Zaniepokojeni mieszkańcy zawiadomili Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. W poniedziałek inspektorzy WIOŚ ruszyli na kontrolę. Wzięli pod lupę m.in. ArcelorMittal i kilka innych pobliskich zakładów. Wstępne wyniki kontroli wskazują, że pył nie jest groźny dla zdrowia. Pochodzi najprawdopodobniej z dachu stalowni ArcelorMittal, nieczyszczonego od kilku lat. - Pył grafitowy pojawia się w momencie, gdy się wylewa surówkę (...) Musimy teraz sprawdzić, czy doszło do awarii przy wychwytywaniu tego pyłu, przy wylewaniu surówki - mówi reporterowi RMF MAXXX Przemkowi Błaszczykowi Paweł Ciećko, Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska. Jak podkreśla, kontrola w Nowej Hucie będzie bardzo wnikliwa i potrwa co najmniej tydzień. Według Andrzeja Guły z Krakowskiego Alarmu Smogowego, pył w Nowej Hucie to rzeczywiście najprawdopodobniej grafit, pochodzący z procesu produkcji stali. - Pytanie jest, czy tej emisji i unosowi grafitu towarzyszą jakieś inne zanieczyszczenia, które są groźne dla zdrowia i życia ludzi - podkreśla. Jaka kara czeka stalownię? Raczej nie finansowa. - Nakażemy wyczyszczenie dachu. Mam nadzieję, że taka rzecz już się nie powtórzy - mówi Kazimierz Liszka, inspektor WIOŚ. Dodaje, że poprzednio do takiej znaczącej emisji grafitu doszło w Nowej Hucie około 8 lat temu. Przemek Błaszczyk, RMF MAXXX