Dawno Lech nie został tak zdominowany przez rywala, w roli gospodarza zwykle to Kolejorz dyktuje warunki. Tymczasem górnicy w pierwszej połowie opanowali środek boiska, a agresywnym pressingiem w pył rozbili całą taktykę poznaniaków. Podopieczni Mariusza Rumaka mogli mówić o szczęściu, że w przerwie do szatni schodzili tylko z jednobramkową stratą. Goście w Poznaniu wystąpili już bez swojego trenera Adama Nawałki, ale przynajmniej przez godzinę pokazywali, że nie zapomnieli czego ich nauczył nowy już selekcjoner reprezentacji. Przy Lechu Górnik prezentował się jako bardzo mądrze poukładany zespół, a lechici przypominali zlepek indywidualności, mocno zresztą zagubionych. Gospodarze praktycznie grali bez drugiej linii. Dalekie przerzuty do Łukasz Teodorczyka, Kacpra Hamalainena czy Gergo Lovrencsicsa kończyły się albo stratą piłki, albo pozycją spaloną poznańskich kibiców. Już w pierwszych minutach sporo pracy miał bramkarz Kolejorza Maciej Gostomski, który dwukrotnie uratował swój zespół od utraty gola. Najpierw dalekim wyjściem z bramki w ostatniej chwili ubiegł dwóch zabrzan zmierzających do piłki. Potem efektownie obronił uderzenie z dystansu Mariusza Przybylskiego. W 11. min. Gostomski zdołał też obronić strzał Mateusza Zachary, ale wobec dobitki Prejuce'a Nakoulmy był bez szans. Po zdobytej bramce zabrzanie wcale nie zamierzali oddawać inicjatywy, ale dalej ostrzeliwali bramkę Lecha. Poznaniacy w pierwszej połowie nie stworzyli zbyt wielu klarownych okazji. Blisko pokonania Pavelsa Steinborsa był Teodorczyk, piłka po rykoszecie nieznacznie poszybowała nad poprzeczką. Blisko podwyższenia prowadzenia był Nakoulma, który w 41. min. po podaniu Łukasza Madeja, w sytuacji sam na sam minął już Gostomskiego, ale piłkę z pustej bramki wybił Mateusz Możdżeń. Schodzących do szatni piłkarzy Lecha żegnały gwizdy kibiców, którzy nie oszczędzili też trenera Rumaka. Szkoleniowiec Kolejarza od straty gola musiał słuchać niewybrednych epitetów pod swoim adresem. Pierwsze 20 minut drugiej odsłony nie zwiastowało, że wicemistrzowie Polski będą w stanie osiągnąć korzystny wynik. Tempo spotkania spadło, Górnik nie atakował już z takim rozmachem, jak to czynił na początku meczu. Losy pojedynku odwróciły się w 65. min. Teodorczyk wdał się w polu karnym po raz kolejny w drybling z obrońcami gości i wydawało się, że ta akcja nic nie przyniesie. Tymczasem piłkę otrzymał Barry Douglas, który odegrał do Lovrencsicsa, a ten z bliska wyrównał stan pojedynku. Gol podziałał mobilizująco na lechitów, którzy poszli za ciosem. 10 minut później po rzucie rożnym Marcin Kamiński z bliska wpakował piłkę do siatki, a kropkę nad "i" postawił Teodorczyk, który głową wykorzystał precyzyjną centrę Trałki. Bramki: 0:1 Prejuce Nakoulma (11), 1:1 Gergo Lovrencsics (65), 2:1 Marcin Kamiński (75), 3:1 Łukasz Teodorczyk (87-głową). Żółta kartka - Lech Poznań: Łukasz Trałka, Dariusz Formella. Górnik Zabrze: Łukasz Madej. Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów 16˙037. Lech Poznań: Maciej Gostomski - Mateusz Możdżeń, Kebba Ceesay, Marcin Kamiński, Luis Henriquez - Gergo Lovrencsics, Łukasz Trałka, Rafał Murawski, Kasper Hamalainen (75. Bartosz Ślusarski), Karol Linetty (58. Barry Douglas) - Łukasz Teodorczyk (88. Dariusz Formella). Górnik Zabrze: Pavels Steinbors - Paweł Olkowski, Tomasz Wełnicki, Boris Pandza (45. Seweryn Gancarczyk), Rafał Kosznik - Prejuce Nakoulma, Krzysztof Mączyński, Mariusz Przybylski, Radosław Sobolewski, Łukasz Madej (77. Przemysław Oziębała) - Mateusz Zachara (80. Kamil Cupriak).