A jest o co walczyć - wg danych związkowców, podwyżki pensji mają wynieść 300 do 600 zł brutto, o 10 proc. mają wzrosnąć dodatki za staż pracy, a na każdego policjanta przypadnie średnio 92 zł dodatku motywacyjnego - donosi Gazeta Krakowska. Część krakowskich policjantów włożyła wczoraj do koperty z adresem komendy głównej w Warszawie części starej zastawy stołowej. W ten sposób przyłączyli się do oddolnej, ogólnopolskiej akcji mundurowych, którzy przez "Akcję Widelec" chcą zwrócić uwagę na swoje marne pensje. Dlaczego? Bo nie dostali obiecanych podwyżek. Jeden z uczestników przyznaje, że happening jest lepszy niż ciągłe narzekanie na policyjnym forum internetowym. - Wysłałem stary aluminiowy widelec, który tak jak ja jest biedny, pogięty i goły. To wizualizacja mojej głodowej pensji - mówi krakowski policjant z trzyletnim stażem i pensją niewiele ponad 1200 zł na rękę. Tymczasem na forum policyjnym, na którym wszystko się zaczęło, uczestnicy instruują kolegów jak wysyłka ma wyglądać. "Stare, aluminiowe widelce wysyłamy 5 lutego 2008 r. na adres: Komenda Główna Policji. Widelce pozyskujemy poprzez: przeszukania piwnic i strychów własnych oraz cudzych, grzebanie w śmietnikach i na wysypiskach śmieci, notoryczne kontrole punktów skupu metali kolorowych. W wypadku fiaska wyżej wymienionych działań wysyłamy widelce plastikowe. Ostrza widelca winny być zabezpieczone (np. taśmą samoprzylepną) - nie chcemy zrobić krzywdy ani pracownikom poczty, ani nisko uposażonym pracownikom cywilnym Komendy Głównej Policji." Jak szeroki zasięg ma akcja w Krakowie? Tego nie wiadomo, bo każdy decyduje o wysyłce widelca we własnym policyjnym sumieniu. Czy poza szeregowcami wzięli w niej udział wyżej postawieni funkcjonariusze? - Ja widelca nie wysłałem - zarzeka się mł. insp. Wacław Orlicki, szef krakowskiej policji. Podkreśla jednak, że to wcale nie znaczy, że wstrętna jest mu idea podwyżek. Dodaje również , że akcja jest zabawna, choć nie do końca rozumie niecierpliwość policjantów. - Podwyżki są obiecane i niedługo mają być wypłacone - nie traci nadziei. Inny wysoki oficer komendy wojewódzkiej w Krakowie przyznał anonimowo, że nie tylko widelca nie wysłał, lecz również całą akcję uważa za dziecinadę. - Policjanci postępują zgodnie z zasadą: pogniewałem się na żonę, więc nie będę jadł zupy - ironizuje. Dziecinada czy nie, "Akcja Widelec" odbiła się szerokim echem w mediach i budzi zazdrość specjalistów od marketingu. Uważają, że amatorskiej akcji nie powstydziłaby się szanująca się agencja reklamowa. - Błyskotliwy pomysł - ocenia Kuba Janicki z krakowskiej agencji Opus B. Przyznaje, że na tle protestów pielęgniarek i celników blokujących przejścia to ożywczy powiew pomysłowości. - Symbol - stary widelec jest bardzo dobry, widzę w nim duży potencjał. Można zaplanować ciąg dalszy, np. wynoszenie sztućców ze stołówek czy nawet noszenie ich w kieszonkach munduru - dodaje. Co jednak najważniejsze - cel policjantów został osiągnięty. - Taki happening może zwrócić uwagę na kwestię podwyżek. Decyzję podpisano, a teraz utknęła nie wiadomo gdzie - mówi Janusz Łabuz, szef związku policjantów w Małopolsce. Tymczasem już wczoraj, w pierwszy dzień wysyłki, do komendy głównej dotarły pierwsze sztućce. O godz. 15 było ich już sześć sztuk. - Są wśród nich nie tylko widelce, lecz również łyżeczki aluminiowe i plastikowe - wyliczał rzecznik KGP Mariusz Sokołowski. Nie wiemy, czy któryś z nich był z Krakowa. Co się stanie z napływającą do KGP zastawą? - Na razie nie zapadła taka decyzja. Podejmie ją komendant główny - zastrzegł rzecznik.