Obaj mężczyźni byli pod wpływem alkoholu. 40-latek próbował się bronić, ale cios nożem o trzy lata młodszego brata trafił go w samo serce. Ofiara poniosła śmierć na miejscu. A co zrobił napastnik? Niewzruszony poszedł sobie na piwo. Policja znalazła go po trzech godzinach poszukiwań na targowisku "Tomex". Najgorsze jest to, że zamordowany osierocił 15-letniego syna i owdowił żonę. - Nie będzie nam łatwo. Mąż pracował na czarno w jednej z firm budowlanych, więc ubezpieczenia nie miał. Żeby go pochować musiałam się zadłużyć - powiedziała nam załamana kobieta, która nie może też liczyć na to, że jej dziecko dostanie rentę po zabitym ojcu. Aby renta się należała synowi, w ZUS-ie trzeba wykazać, że zmarły przepracował minimum pięć lat w ciągu ostatniej dekady. - A ja jestem w stanie udokumentować tylko cztery lata pracy - rozkłada ręce wdowa po zamordowanym.