W rejonie Ciemniaka wspinała się trzyosobowa grupa alpinistów. Dwójka towarzyszy Hajzera wezwała na pomoc TOPR. Na miejsce wypadku poleciał śmigłowiec z siedmioma ratownikami na pokładzie. Po udzieleniu poszkodowanemu pierwszej pomocy odtransportowano go do szpitala. Podczas zejścia lawiny himalaiście udało się utrzymać na jej powierzchni i wystawić rękę z czekanem ponad śnieg, dzięki czemu ratownicy TOPR bez trudu go odnaleźli. - Poruszałem się ostrzem grani między przełęczą Tomanową a Ciemniakiem, wydaje mi się, że bardzo ostrożnie - powiedział Hajzer w TVN24, dodając, że po drodze widać było nawisy śniegu. Jeden z nawisów "urwał się" tuż obok, zabierając wspinacza. Na szczęście mogłem oddychać, widziałem błękitne niebo, dzięki wyciągniętej dłoni z czekanem - mówił himalaista. - W ostatniej chwili, jak lawinisko się formowało i betonowało wokół mnie, udało mi się zachować ten otwór, przez który oddychałem i ratownicy dojrzeli machający czekan - dodał. Hajzer wspólnie z Jerzym Kukuczką w 1987 r. dokonał pierwszego zimowego wejścia na Annapurnę, jest też zdobywcą Manaslu w 1986 r. wraz z Jerzym Kukuczką, oraz Shisha Pangmy w 1987 r. wraz z Wandą Rutkiewicz, Ryszardem Wareckim i Jerzym Kukuczką. W Tatrach obowiązuje drugi, w pięciostopniowej rosnącej skali, stopień zagrożenia lawinowego. Wiejący przez ostatnie kilka dni silny wiatr spowodował powstanie dużych nawisów śnieżnych. Według TOPR, śnieg leży na zlodzonym podłożu, a to zwiększa niebezpieczeństwo zejścia lawiny nawet przy małym obciążeniu tego fragmentu szlaku.