Dworek sprzed 450 lat odkupili jakiś czas temu od gminy jego prawowici właściciele. Dziś jednak ze względu na brak finansów z trudem utrzymują i odnawiają dwór. Mimo tych przeciwności bezcenny budynek - choć nie jest ani muzeum, ani nawet izbą pamięci - jest otwarty dla wszystkich. - Dużo jest do zrobienia. Pieniądze się skończyły, ale dla gości drzwi nie zamykamy - mówi właścicielka dworku. Na jego ratowanie potrzeba co najmniej 500 tys. złotych. Dodatkowo działki wokół obiektu - przechodzą w ręce firm i osób prywatnych. Władze gminy bezradnie rozkładają ręce. - Nie ma prawnych możliwości pomocy bezpośredniej finansowej - tłumaczy Józef Zawada, sekretarz gminy. Musi znaleźć się jakaś instytucja lub organizacja pozarządowa, która by to po prostu firmowała.