Wymyślili oni, że za dwa lata, w 600. rocznicę bitwy pod Grunwaldem wielka feta z tej okazji powinna być w Krakowie. Dziś decyzja w tej sprawie - czytamy w "Dzienniku". Na pomysł uczczenia w Krakowie okrągłej rocznicy batalii grunwaldzkiej wpadł prof. Piotr Franaszek, dyrektor Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego i radny PiS. Dla niego fakt, że Kraków powinien za dwa lata zrobić wielką imprezę nie podlega dyskusji. - W czasach tej bitwy Kraków był stolicą Polski, to stąd ruszał pod Grunwald Jagiełło na czele naszej armii, to tutaj zostały przywiezione zdobyte chorągwie pokonanych wojsk krzyżackich, a samo zwycięstwo stało się początkiem wzrostu potęgi Jagiellonów - wylicza swoje argumenty. Ale to nie koniec historycznych związków Krakowa z Grunwaldem. Prof. Franaszek przypomina, że 100 lat temu właśnie w Krakowie odbyły się uroczyste obchody 500. rocznicy zwycięstwa nad Zakonem Krzyżackim. - Wtedy odsłonięto pomnik bitwy na placu Matejki, po raz pierwszy wykonano publicznie "Rotę" Nowowiejskiego, a tamte obchody stały się okazją do wielkiej patriotycznej manifestacji Polaków żyjących pod zaborami - dodaje. Dlatego jest przekonany, że na środowej sesji koledzy z rady miasta poprą jego pomysł. A jeśli tak się stanie, za dwa tygodnie zapadnie uchwała w tej sprawie i przygotowania do krakowskiej fety ruszą pełną parą. - To absurd - komentuje Leszek Mazan, regionalista, miłośnik historii Krakowa. "Sto lat temu to było uzasadnione, bo Polska była pod zaborami i takie obchody mogły się odbyć tylko w Krakowie, gdzie była największa swoboda. Ale dziś? - krytykuje na łamach "Dziennika" Mazan.