Strażacy potrzebują ogromnych ilości wody, która jest podawana jednocześnie z kilkunastu działek gaśniczych. Do Kluczy wysłane zostały dwie kolejne cysterny ze Śląska: z Dąbrowy Górniczej i Myszkowa. "Chcemy zintensyfikować podawanie środków gaśniczych, gdyż wciąż próbujemy opanować pożar. Zawalił się strop jednej z hal tego kompleksu, co utrudnia dotarcie do zarzewia ognia, dodatkowym problemem jest to, że znajdujące się wewnątrz odpady są sprasowane" - mówił PAP Woźniak. "Udało nam się obronić sąsiedni obiekt - papiernię, która nie jest już zagrożona" - dodał. Ze względów bezpieczeństwa z papierni tuż po wybuchu pożaru ewakuowano sześć osób. Wstępnie powierzchnię objętą ogniem oszacowano na 7,5 tys. m kw. Jak poinformował rzecznik małopolskiej straży pożarnej, nawet gdy uda się zgasić pożar, co najmniej kilkanaście godzin potrwa dogaszanie pogorzeliska. Późnym popołudniem w Kluczach działało 65 zastępów, czyli ok. 230 strażaków.