Do pierwszego wybuchu doszło około godziny 9. przy ulicy Siarczanej. Właścicielka domu otwierała garaż pilotem i wówczas doszło do wybuchu. Ranni zostali 52-letnia kobieta i jej 22-letni syn. Na szczęście życiu poszkodowanych nie zagraża niebezpieczeństwo, ale 22-latek ma poważne obrażenia twarzy. Do drugiego wybuchu doszło około pół godziny później przy ulicy Jeleniogórskiej. Ranny został mężczyzna, który próbował coś przenieść w piwnicy. W jednym z domów policja znalazła trzeci pakunek. Na szczęście nie był to ładunek wybuchowy. Domowej konstrukcji bomby zrobione były ze słoików, wypełnione gwoździami, szpilkami i fragmentami metalu. Mieszkańcy są przerażeni. Wcześniej na tym osiedlu doszło do kilku podpaleń domów, jednak to, co stało się dzisiaj zszokowało wszystkich. - Tu się nikt nie kręcił, nie mamy żadnych podejrzeń. Wszyscy słyszeli wybuch, huknęło jak z armaty - przyznali mieszkańcy, z którymi rozmawiał reporter RMF FM Marek Balawajder. - Oba wybuchy były bardzo podobne. Wygląda na to, że ktoś zrobił to celowo. Sprawa jest poważna. Wszystko wskazuje na to, że były to ładunki domowej roboty nafaszerowane między innymi gwoździami. Na miejscu pracują pirotechnicy. Apelujemy do mieszkańców, aby zachowali ostrożność, dopóki nie ustalimy, kto to zrobił. Jeżeli ktoś znajdzie coś koło swojego domu, powinien zadzwonić na policję - przyznał w rozmowie z reporterem RMF FM inspektor Dariusz Nowak. Komendant Wojewódzki Małopolskiej Policji wyznaczył nagrodę w wysokości 20 tysięcy złotych za informację o tym, kto podłożył ładunki wybuchowe. Posłuchaj relacji reportera RMF Marka Balawajdra: Posłuchaj rozmowy z dyrektorem szpitala, gdzie trafili poszkodowani: