- Nie żal mi niczego. To co zrobiłam i tak jest niepowtarzalne - powiedziała Halina Wyrodek przy okazji otwarcia poświęconej jej wystawy. Aktorka Teatru im. Słowackiego, piosenkarka związana z Piwnicą pod Baranami, ale przede wszystkim kobieta, której charyzmatyczny i nieco nieokiełznany charakter wywarł wpływ na artystyczne środowisko Krakowa. Zmarła 11 sierpnia w szpitalu im. Gabriela Narutowicza. - Halinka pojawiła się w Piwnicy w końcu lat 70. - wspomina kompozytor Zygmunt Konieczny.- I została z nami prawie przez 30 lat. Miała niezwykły, profesjonalny głos. Można powiedzieć, że zajęła miejsce Ewy Demarczyk, gdy ta odeszła z Piwnicy pod Baranami. To właśnie Zygmunt Konieczny skomponował muzykę do tekstu Tadeusza Śliwiaka "Ta nasza młodość", który w wykonaniu Haliny Wyrodek stał się jedną z najbardziej znanych piwnicznych piosenek. - To hymn Piwnicy. Nie wiem, kto go teraz będzie śpiewał i czy w ogóle ktoś go zaśpiewa. To Halinka śpiewała go całe życie - mówi Konieczny. Zmusić do płaczu A śpiewała tak, że niejeden zapłakał. Po występie w Nowym Jorku przyszedł do Haliny Wyrodek Andrzej Czeczot i z pełną powagą powiedział: nienawidzę pani. - Dlaczego? - zapytała zdziwiona artystka. - Bo mnie pani zmusiła do płaczu. Pisarz i dramaturg Janusz Głowacki był pod tak dużym wrażeniem dramatycznego głosu śpiewającej aktorki, że dał jej w prezencie 18 pąsowych róż. Było to o tyle oryginalne, że znany był z oszczędności. - Drugi dzień śpiewamy z rodziną "Tę naszą młodość" i wspominamy Halinę - mówi aktor Jerzy Fedorowicz. - Uczyłem się z nią na jednym roku w szkole teatralnej. Razem z nami był Mikołaj Grabowski, Jerzy Trela i Marian Dziędziel, z którym Halina była związana. Będę ją wspominał jako wrażliwą i niezwykle utalentowaną aktorkę. Jej przenikliwy głos i piosenki towarzyszą mi od wielu lat. Kobieta z charakterem - Pamiętam, że w Piwnicy pojawiali się tajniacy. Tak nam się przynajmniej wydawało. Zachowywali się dziwnie i nikt z nimi nie rozmawiał. Tylko Halina potrafiła na nich krzyczeć, a raz nawet jakiegoś wyrzuciła z lokalu - wspomina Zygmunt Konieczny. Do jednej z zabawniejszych anegdot należy rzucanie ziemniakami. Otóż Halina Wyrodek pewnego dnia pojawiła się w Piwnicy z siatką ziemniaków i rzucała tymi ziemniakami w barmana. Ten poskarżył się Piotrowi Skrzyneckiemu i zapytał, co ma robić. - Kryć się - odpowiedział Skrzynecki. Artykuł powstał w oparciu o materiały z książki Wacława Krupińskiego "Głowy piwniczne". Ewelina Zambrzycka ewelina zambrzycka@echomiasta.pl