Jak podaje Fakt.pl, 4-latka zadzwoniła pod numer 112, powiedziała, że bliska jej osoba potrzebuje pomocy, podała adres i się rozłączyła. Na miejsce przyjechała karetka pogotowia i policja, ale drzwi do mieszkania były zamknięte. Wezwano straż pożarną, a czas uciekał. Lekarz Robert Górski nie chciał czekać i pobiegł na tył budynku. Zauważył, że w mieszkaniu na pierwszym piętrze otwarte są drzwi od balkonu. Wspiął się po barierkach i tak trafił do mieszkania.W środku znajdował się mężczyzna, jak podaje "Fakt", nieprzytomny i siny z niedotlenienia. Okazało się, że to ojciec dziewczynki. Lekarz od środka otworzył drzwi do mieszkania, a ratownicy natychmiast zajęli się mężczyzną, który został przewieziony do szpitala.Dziewczynka z kolei siedziała wystraszona w drugim pokoju. Bała się otworzyć obcym drzwi. Jak relacjonuje Górski, dziecko trafiło pod opiekę strażaków. Gdyby nie przytomna postawa najpierw dziewczynki, a potem lekarza, sprawa mogła skończyć się o wiele gorzej.