Jak przekazała rzeczniczka, samotnego chłopca zauważył w lesie pracownik Zakładu Usług Leśnych, jadąc rano drogą między wisami Głębokie (gm. Bytnica) a Radnicą. To kilka kilometrów od Morska. Powiadomił o tym leśniczego z Radnicy. W międzyczasie obaj usłyszeli w radiu komunikat o poszukiwaniach nastolatka; razem pojechali w miejsce, gdzie był widziany i odnaleźli go. Zawiadomili o tym policję. "Niebawem nastolatek zostanie przebadany przez lekarza. Wygląda na to, że nic mu nie jest" - powiedziała PAP Kulka. Poszukiwania niepełnosprawnego 14-latka rozpoczęły się w niedzielę po godzinie 16. Wówczas oddalił się on od swojej mamy na grzybobraniu. Niedługo potem szukało go już kilkadziesiąt osób. W akcji brali udział funkcjonariusze różnych służb - policjanci, strażacy, funkcjonariusze straży rybackiej, leśnej i miejskiej. Pomagali im rodzina i sąsiedzi. Wykorzystywano psa tropiącego i kamery termowizyjne. Z relacji matki wynikało, że chłopiec może nie reagować na wołanie, do tego lubi być w ciągłym ruchu. "To nie ułatwiało jego poszukiwań, ale być może dzięki swojej aktywności nie naraził się na wychłodzenie. Najważniejsze, że finał akcji okazał się szczęśliwy i niebawem nastolatek powinien wrócić do domu" - dodała Kulka.