Kupujący nie wiedzą, co oznaczają obce sformułowania. Po polsku są to wulgaryzmy - informuje "Dziennik Wschodni". Włoskie i hiszpańskie napisy, choć z brukowego języka, klientek nie odstraszają. Wręcz przeciwnie - chętnych na ciuszki z aplikacjami jest bardzo dużo. Dziewczyny niemal wyrywają sobie z rąk koszulki - opisują lubelscy dziennikarze. Na papierowej metce dopiętej do koszulki znajdują się prowokacyjne rysunki z symboliką, która wiązana jest z wierzeniami satanistów lub seksem wykraczającym poza ogólnie przyjęte normy obyczajowe. Młode dziewczyny, z którymi rozmawiali dziennikarze były w większości nieświadome tego, co kupują. Koszulki podobały im się ze względu na kolorystykę oraz obco brzmiące napisy. Znaczenie miała też bardzo niska cena. Czy ubrania z napisami, które niosą ze sobą obraźliwe treści w języku obcym mogą być w Polsce legalnie sprzedawane? "Sprawdzamy czy oznakowanie i instrukcje obsługi produktów są zgodne z Ustawą o Języku Polskim z 1999 roku" - mówi Joanna Tudruj z Wojewódzkiej Inspekcji Handlowej w Lublinie. Inspekcja handlowa nie miała jak dotąd żadnego sygnału związanego z obcojęzycznymi wulgarnymi napisami na koszulkach.