Do wydarzenia miało dojść 28 września, ale marsz prawdopodobnie się nie odbędzie. Prawdopodobnie, bo w ubiegłym roku doszło do podobnej sytuacji. Prezydent <a class="db-object" title="Krzysztof Żuk" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-krzysztof-zuk,gsbi,2064" data-id="2064" data-type="theme">Krzysztof Żuk</a> pierwotnie wydał zakaz, ale organizatorzy odwołali się do sądu. Ten uchylił zakaz i marsz się odbył. Tym razem Żuk powołuje się na ubiegłoroczne doświadczenia, kiedy to na ulicach miasta nie było bezpiecznie, a także na tegoroczne plany - tego samego dnia w Lublinie ma się odbyć zaprzysiężenie żołnierzy <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-wot,gsbi,1214" title="WOT" target="_blank">WOT</a> oraz wystawa historyczna związana z demonstracją pojazdów bojowych. "Biorąc pod uwagę powyższe, mając na względzie doświadczenia z ubiegłego roku związane z I Marszem Równości w Lublinie, uwzględniając przebieg podobnych wydarzeń odbywających się na terenie kraju oraz po przeanalizowaniu wypowiedzi na temat Marszu zarówno samego organizatora, jak i osób przeciwnych organizacji Marszu w Lublinie, Miejskie Centrum Zarządzania Kryzysowego, zgodnie z art. 14 ust. 2 ustawy Prawo o zgromadzeniach, wskazało na konieczność wydania zakazu zgromadzenia II Marszu Równości w dniu 28 września 2019 r." - pisze Żuk w oświadczeniu. Tymczasem organizatorzy już raz zmieniali trasę marszu. Gdy okazało się, że tego dnia w Lublinie będą zaprzysiężeni żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej, trasę zmieniono. Okazało się jednak, że i nowa jest "niedostępna" ze względu na wystawę pojazdów bojowych. Marsz Równości w Lublinie wywołuje duże kontrowersje ze względu na ubiegłoroczne wydarzenia, kiedy to na ulicach miasta dochodziło do zamieszek między uczestnikami marszu z kontrmanifestantami. W ruch poszły kamienie, a policja musiała użyć armatek wodnych. Osoby najbardziej agresywne zostały zatrzymane. W tym roku do starć podczas podobnych wydarzeń dochodziło też w Płocku i Białymstoku. Łukasz Szpyrka