Podejmowanie gości ze Wschodu na święta to już w Lublinie tradycja. Akcję "Wielkanoc w Polsce" po raz dziesiąty organizuje stowarzyszenie "Wspólne Korzenie". W tym roku uczestniczą w niej Polacy m.in. z odległej Kamczatki, Władywostoku, Syberii i Kazachstanu, których przodkowie w różnych okolicznościach znaleźli się daleko od ojczyzny. - Bardzo wielu Polaków na Wschodzie marzy, żeby odwiedzić kraj, wiele więcej niż moglibyśmy zaprosić. Cieszę się, że choć kilkuset umożliwiliśmy dotychczas przyjazd. To dla nich bardzo dużo znaczy - powiedział inicjator akcji, prezes stowarzyszenia "Wspólne Korzenie", Zbigniew Wojciechowski. Wiktor Olkowicz, który do Lublina przyjechał z Kamczatki po rosyjsku opowiadał dziennikarzom, że jest bardzo wzruszony. - Łzy mi się w oczach kręcą. Moi rodzice wyjechali z zachodniej Białorusi w poszukiwaniu lepszej pracy, gdy byłem małym chłopcem. Mam do Polski ponad 10 tys. kilometrów, dopiero drugi raz jestem w kraju - powiedział. Goście powitani zostali chlebem i solą przez prezydenta Lublina Adama Wasilewskiego. Potem zostali zabrani do domów przez mieszkańców miasta. Lublinianie mówili, że chcą pokazać rodakom, jak wyglądają prawdziwe polskie święta. - Będzie normalnie, rodzinnie. Przyjadą nasze dzieci, siądziemy razem do stołu, będzie święcone, pójdziemy do kościoła, na groby - powiedział Wacław Onuszkiewicz, który z żoną Alicją po raz drugi przyjmują gości ze Wschodu. - W ubiegłym roku była u nas Polka z Syberii, dziwiła się bardzo, że tyle ludzi w kościele, tacy rozmodleni, tyle dzieci. Potem wysłaliśmy jej zdjęcia, ale nie wiem czy doszły. Nie odezwała się, może się coś stało, nie wiemy - martwił się Onuszkiewicz. Goście ze Wschodu, po świętach spędzonych u rodzin na Lubelszczyźnie, odwiedzą m.in. Warszawę, Kraków i Częstochowę.