Prezes lubelskiego WOPR-u Stefan Ert jest bardzo zaniepokojony tą sytuacją. Właściciele kąpielisk wiedzą dokładnie w jaki sprzęt powinny być wyposażone i ilu ratowników ma pełnić służbę. Mimo to zwlekają z zatrudnieniem do ostatniej chwili: Niektóre kąpieliska są nieformalnie czynne. Ludzie się kąpią. Był już przypadek utonięcia na Wiśle w rejonie Dęblina. Wypożyczalnie sprzętu są czynne, a ofert dla ratowników jak nie było tak nie ma. Jak dodaje prezes Ert, tam gdzie w grę wchodzi ludzkie życie, nie będzie taryfy ulgowej. Będą za to częste kontrole prowadzone przez WOPR, a w przypadkach gdy na kąpielisku nie będzie ratowników jego właściciel może odpowiadać za narażanie życia osób kąpiących się.