Do zdarzenia doszło w kwietniu tego roku tuż po meczu 25. kolejki Orange Ekstraklasy, w którym ŁKS pokonał lokalnego rywala 2:0. W dwa dni po spotkaniu jeden z dzienników ogólnopolskich zaprezentował zdjęcie cieszącego się po zwycięstwie piłkarza ŁKS Arkadiusza Mysonę, który miał na sobie koszulkę z antysemickimi napisami. Zawodnik przeprosił później za swe zachowanie. Wyjaśnił, że koszulkę dostał od kibica i włożył ją nie wiedząc o napisach. Dodał, że zwrócił mu na nie uwagę stojący obok inny piłkarz ŁKS Sebastian Mila i zaraz po tym koszulkę zdjął i wyrzucił. W oparciu o doniesienia medialne, prokuratura wszczęła dochodzenie. W związku z tą sprawą Mysona został ukarany przez ŁKS grzywną w wysokości 30 tys. zł i półroczną dyskwalifikacją. Kara dyskwalifikacji została zawieszona na rok. Komisja Ligi Ekstraklasy SA ukarała go grzywną w wysokości 15 tys. zł i odsunięciem od gry w pięciu meczach ligowych. Od nowego sezonu Mysona jest zawodnikiem Lechii Gdańsk. Jak powiedziała szefowa prokuratury Łódź Polesie Małgorzata Szcześniak-Bauer, postępowanie wobec piłkarza zostało umorzone, bo prokuratura uznała "brak umyślności w jego zachowaniu". Wyjaśniła, że zebrany materiał dowodowy nie wskazał na to, aby zawodnik celowo założył koszulkę właśnie z takim napisem. Dodała, że śledztwo w tej sprawie opierało się przede wszystkim na analizie nagrań z monitoringu oraz wyjaśnieniach złożonych przez piłkarzy - Mysonę i Milę. Poinformowała natomiast, że analiza nagrań z monitoringu pozwoliła zidentyfikować - jak na razie -dwóch kibiców, którzy mieli podczas meczu na sobie koszulki z antysemickimi napisami. Tej dwójce postawiono już zarzut znieważenia grupy osób z powodu ich przynależności narodowej i publicznego nawoływania do popełnienia co najmniej występku. Grozi im kara do trzech lat więzienia. W sprawie kibiców trwa oddzielne postępowanie.