Losy spotkania rozstrzygnęły się w sobotę, gdy debel Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski pokonał 6:4, 7:6 (7-5), 6:7 (3-7), 6:4 Aleksandra Burego i Maksa Mirnego. Po tym pojedynku Polacy prowadzili już 3:0, bo w piątek swoje gry wygrali również singliści: Łukasz Kubot zwyciężył 6:1, 6:4, 6:2 Dzmitrija Żyrmonta, a Jerzy Janowicz pokonał 7:6 (7-4), 6:2, 6:3 Uładzimira Ignatika. W niedzielę Kubot miał grać z Ignatikiem, a Janowicz z Żyrmontem, jednak do tych pojedynków nie doszło. Wcześniejsze rozstrzygnięcie losów całego meczu sprawiło, że polscy singliści nie wyszli na kort. W pierwszym pojedynku zamiast Kubota zagrał Matkowski. Zmiana nastąpiła również w ekipie białoruskiej, w której zamiast Ignatika wystąpił Bury. I zrobił to skutecznie, wygrywając z polskim specjalistą debla 6:3, 6:3 i zdobywając pierwszy punkt dla Białorusi. - Łukasz i Jurek byli lekko kontuzjowani, na uraz narzekał również Mariusz, więc padło na mnie i po raz pierwszy od pięciu lat zagrałem singla. To zupełnie inny mecz od debel. Inna jest geometria kortu i inny sposób poruszania się. To było widać - powiedział po spotkaniu Matkowski. Swój drugi punkt Białorusini zdobyli walkowerem.