Jak poinformowała Jolanta Wódka z Prokuratury Rejonowej w Zgierzu, prokuratura przedstawiła ojcu dziecka zarzut zabójstwa chłopczyka z zamiarem ewentualnym. Mężczyźnie grozi kara dożywotniego więzienia. Do tragedii doszło w sobotę w nocy w Aleksandrowie Łódzkim. Według śledczych, niespełna 18-letnia matka chłopca, która wróciła późnym wieczorem do domu z pracy, zastała w mieszkaniu konkubenta z nieprzytomnym dzieckiem. Matka natychmiast zaniosła synka do pogotowia ratunkowego. W karetce podjęto reanimację niemowlęcia. Niestety chłopiec zmarł. Jak ustalono, dziecko pod nieobecność matki przebywało pod opieką 23-letniego ojca. Mężczyzna jednak, zamiast zajmować się synem, pił alkohol razem z dwoma 18-letnimi znajomymi. Według prokuratury, później ojciec katował Piotrusia, bo przeszkadzał mu płacz dziecka. Bił syna po całym ciele; chłopczyk miał liczne sińce na głowie, brzuszku i plecach. Sekcja zwłok wykazała, że chłopczyk doznał rozległych urazów głowy, klatki piersiowej; miał uszkodzoną wątrobę. Według biegłych, obrażenia były tak rozległe, że trudno określić, co było bezpośrednią przyczyną zgonu dziecka. 23-letni ojciec w momencie zatrzymania był pijany; miał w organizmie 1,5 promila alkoholu. W prokuraturze początkowo nie przyznał się do zarzucanych czynów; później przyznał się, że pobił dziecko - choć jak tłumaczył - nie pamięta, jak do tego doszło.