Cztery lata temu, po śmierci pierwszego dziecka, małżeństwo postanowiło odebrać życie sobie, córce Monice i jednemu z bliźniaków, który wtedy jeszcze żył. Próba samobójcza się nie powiodła. Rodzice zabili później chłopca i kolejne dzieci, które przychodziły na świat. Ich ciała ukryli w beczkach. - Monika jest jedynym dzieckiem, które przeżyło tragedię. Stała się ona w pewnym sensie niewolnicą rodziców. Nie uczęszczała do szkoły, nie mogła, tak jak większość dzieci, swobodnie bawić się z rówieśnikami. Każde jej wyjście z domu było monitorowane, choćby z kubłem śmieci - mówi prokurator Krzysztof Kopania. Po zatrzymaniu i aresztowaniu małżeństwa, Monika trafiła do szpitala pod troskliwą opiekę psychologa. Od wczoraj jest w rodzinie zastępczej. Pozostanie tam do czasu, gdy sąd pozbawi rodziców praw rodzicielskich i zdecyduje o dalszych losach dziewczynki. - Bez pomocy szeregu ludzi nie będzie sobie w stanie z tym poradzić - mówi o dziewczynce psycholog Aleksandra Robacha. A przesłuchania w prokuraturze w tym nie pomogą.