Dogaszanie pożaru potrwa co najmniej do późnego wieczora. Ogień zniszczył nie tylko konstrukcję budynku - spłonęły także specjalistyczne maszyny produkcyjne. Strażacy z zastępu chemicznego zbadali dym unoszący się nad miastem i radzą łodzianom, by na wszelki wypadek zamknęli okna. - Kierownik zakładu powiedział, że mamy przymusowe urlopy - mówił dziennikarce RMF FM jeden z mężczyzn, którzy pracowali w spalonej hali. - Część osób prawdopodobnie zostanie przerzucona na inne hale. Ile jest miejsc - nie wiadomo dokładnie, ale prawdopodobnie niedużo. Dla 700 osób na pewno nie wystarczy - podkreślał. Prezydent Łodzi Hanna Zdanowska obiecała, że zakład dostanie pozwolenie na odbudowę hali w ekspresowym trybie. Pracownikami mają zająć się Powiatowe Urzędy Pracy. (mn) Agnieszka Wyderka