Radni nie zgodzili się, aby w miesiącach, kiedy nie odbywają się sesje i komisje rady miasta, nie wypłacać im diet. Nie zgodzili się również, aby listę obecności podpisywać na początku i na końcu obrad, a nie - jak jest teraz - tylko na początku. Oba wnioski na ostatniej sesji w piątek 4 lutego zgłosiła radna Forum Samorządowo-Gospodarczego Edyta Sapis. Radni przeciwni wnioskowi o niewypłacanie diet np. w wakacje, jak Tomasz Kornacki z PO, argumentowali, że radnym jest się nie tylko na sesjach i komisjach, lecz przez cały okres kadencji. - To ciężka praca - mówił Kornacki. Większość radnych zgodziła się poprzeć natomiast wniosek radnego Jarosława Ferenca (RdR), aby obniżyć sobie diety... średnio o ok. 50 zł. Przepadł wniosek Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który proponował, aby obniżki były większe. SLD chciał, aby szeregowy radny otrzymywał 852 zł, przewodniczący komisji stałych 1022 zł, wiceprzewodniczący 1108 zł, a przewodniczący rady 1278 zł. Propozycja, którą przegłosowano, to: 900 zł dla szeregowego radnego, 1220 zł dla przewodniczącego komisji, 1420 zł dla wiceprzewodniczącego i 1950 zł dla przewodniczącego rady. Zaoszczędzone pieniądze mają prawdopodobnie trafić do organizacji pozarządowych. Przed głosowaniem przewodniczący rady Jacek Gębicz zaproponował, aby zamiast odgórnego ustalenia stawek obniżki, w biurze rady postawić skarbonę, w którą każdy radny mógłby wrzucać dobrowolną kwotę ze swojej diety. (jd)