Jak wyjaśnił oficer prasowy brzezińskiej straży pożarnej, informację o możliwości awaryjnego lądowania awionetki z Czech strażacy otrzymali od łódzkiego lotniska Lublinek. Czeski pilot zawiadomił ją wcześniej o kłopotach z silnikiem. Prawdopodobnie to było powodem przymusowego posadzenia maszyny na polach w okolicach Jordanowa w gminie Brzeziny. Jak powiedziała PAP rzeczniczka prasowa Portu Lotniczego Łódź im. Władysława Reymonta Wioletta Gnacikowska pilot w czasie lotu zawiadomił wieżę kontrolną, że ze względu na awarię silników jest zmuszony wylądować awaryjnie na lotnisku w Łodzi. "Dostał zgodę i wszystkie wymagane w takich wypadkach procedury zostały wdrożone. Po pewnym czasie pilot poinformował jednak wieżę, że nie uda mu się bezpiecznie kontynuować lotu i zamierza awaryjnie lądować w okolicach Brzezin" - powiedziała. "Samolot wylądował szczęśliwie w zbożu przed naszym przybyciem. Pilotowi, który jako jedyny podróżował awionetką nic się nie stało. Jego maszyna ma zaś niewielkie uszkodzenia. Na miejscu pracuje teraz dziesięć jednostek straży pożarnej oraz policjanci" - powiedział brygadier Supera. Samolot jest zarejestrowany w Czechach i pilotował go 42-letni obywatel tego kraju. Leciał z Warszawy do Pragi.