Płyta, którą znaliśmy do tej pory, wyprodukowana przez Phila Spectora, nigdy tak naprawdę nie pasowała do pozostałych krążków The Beatles. Teraz mamy wreszcie okazję wsłuchania się w muzykę w wersji zgodnej z pierwotnym założeniem - miała to być przecież płyta nagrana na żywo. "Let it be - naked" przedstawia utwory w nieco innej kolejności, zawiera dodatkowo "Don't let me down" Lenona, niektóre utwory łączy, zostawia też niektóre z montażowych pomysłów Spectora. W wersji amerykańskiej przedstawia też na drugim krążku 26-minutowy zapis z prób. O gustach się nie dyskutuje, nie ma więc powodu decydować czy "naga" wersja jest lepsza, czy nie - trzeba samemu posłuchać.