- Zszedłem ze sceny w latach 80.. Oddałem klucze od estrady i nie wiedziałem, co dalej... W tym pijanym świecie komuny, którą tak naprawdę można było wprowadzić tylko na Antarktydzie, bo tylko tam warunki dyktuje lód, nie było miejsca na wolność metafizyczną. Uprawialiśmy kabaret jako odreagowanie tamtej rzeczywistości. "Muszę przejść na drugą stronę życia" - pomyślałem wtedy, i przeszedłem - mówi dzisiaj Zenon Laskowik. Artysta stworzył siebie od nowa. Odrodzony zrozumiał, że liczy się nieco inny świat. - Świat Zenona pocztyliona... - żartuje. Działa w ruchu AA, roznosi listy, w każdą niedzielę gra w piłkę nożną, zagląda na korty, a w barze zamawia tylko herbatkę z podwójną cytryną. Odmawia udziału w reklamach telewizyjnych. - Co z tego, że ten czy tamten artysta zagra w reklamie? Traci twarz i dostaje mordę. Ja wolę na poczcie zarobić 1400 zł, ale zachować wolność - zwierza się pan Zenon. Dzisiaj ma znowu plany artystyczne, ale szczegółów nie chce zdradzać. - Mam nadzieję, że będę mógł jeszcze pokazać Polakom świat widziany przez pryzmat mojej obecnej wolności, coś spoza kategorii chorych sitcomów i telewizyjnych wygłupów - dodaje. ZM