W jednym z domów jednorodzinnych przy ul. Słonecznej w Kołaczkowie woda stoi od sierpnia ubiegłego roku. - Była woda w maju, ale jakoś zeszła. Jak pojawiła się w sierpniu, tak jest cały czas - mówi mieszkanka Kołaczkowa, która prosi o zachowanie anonimowości. Co dzień musi wypompowywać wodę z piwnicy na ulicę Słoneczną, aby móc rozpalić w piecu centralnego ogrzewania. Woda płynie na ulicę. Z ulicy nie ma odpływu, a jeszcze przez noc gromadzi się na niej woda z ulic położonych wyżej. Wszystko potem znowu spływa do piwnic i rankiem mieszkańcy ponownie wypompowują wodę. I tak w kółko. - Dzisiaj wypompowali nam wodę z ulicy i dzięki temu w piwnicy też jest mniej, ale to przez noc znowu najdzie. Z okolicznych ulic naleci. Wszystko przez to, że nie mamy kratki ściekowej na ulicy. Ta woda nie ma gdzie spływać i leci do piwnic. Tu każdy tak ma. Nie tylko ja - twierdzi mieszkanka Kołaczkowa. W jej piwnicy w poniedziałek rano woda sięgała kolan. Po południu do pół łydki. Bez kaloszy wejście jest niemożliwe. Dookoła pływa węgiel i popiół. Ułożone w stos drewno na opał stoi w wodzie. Pralka, lodówka, wszystko zalane. - Okna w piwnicy pęcznieją i trzaskają napite wilgocią. Wilgoć w pokojach w narożnikach już wychodzi. Ściany pękają. W piwnicy grzyb jest na ścianach. Za nasze zdrowie nikt nie zapłaci. Wszyscy mamy piekło z tą wodą. Ile mamy prosić w urzędzie, żeby to zrobili. Chodzimy i nic. Obiecali zasypać dziurę, żeby woda nie stała, obiecali coś zrobić, a woda jak była tak jest - twierdzi rozżalona mieszkanka Kołaczkowa. Pod koniec stycznia wysłała do Urzędu Miejskiego w Szubinie pismo, w którym prosi o udzielenie jej rekompensaty za straty poniesione podczas zalania i utrzymywania się wysokiego stanu wody. Mieszkanka otrzymała odpowiedź od radcy prawnego urzędu Krzysztofa Frasza, który stwierdził, że nie znajduje podstaw do wypłaty odszkodowania lub zadośćuczynienia. Według jego interpretacji przepisów, odszkodowanie należałoby się, gdyby do zalania doszło na skutek nieprzestrzegania przepisów prawa wodnego. Właściciel zalanego gruntu powinien to naruszenie we wniosku wykazać. Powinien też wykazać, że do szkody doszło z winy gminy oraz wskazać związek między działaniem bezprawnym gminy a zaistnieniem szkody. Wiceburmistrz Szubina Mariusz Piotrkowski powiedział, że w każdym wypadku odpowiedzi będą odmowne, bo gmina nie utworzy specjalnego i odrębnego funduszu, aby refundować straty wynikające z wysokiego stanu wody. Dodał, że nie widzi nawet podstawy prawnej do utworzenia takiego funduszu. To, co mogą zrobić mieszkańcy, to prosić o pomoc w Miejsko-Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej. Wtedy pomoc finansowa może zostać przydzielona w związku z trudną sytuacją materialną rodziny dotkniętej zalaniem. Mieszkańcy mogą też złożyć do urzędu prośbę o umorzenie podatku w związku z zalaniem. Mieszkanka Kołaczkowa zamierza ubiegać się nadal o zadośćuczynienie i złoży drugi wniosek. Remigiusz Konieczka