Jeszcze gorzej jest w publicznych placówkach. Jak usłyszał nasz toruński reporter, Tomasz Fenske, w Miejskiej Przychodni Specjalistycznej w tym półroczu nie ma już mowy o zapisach. Chorzy nie mają więc wyjścia i idą się leczyć prywatnie, ale nawet w niepublicznych lecznicach są już odsyłani z kwitkiem. Na piątego czerwca dopiero oni zadzwonią do mnie i powiedzą, czy się da jeszcze umówić. - Cztery miesiące czekam na ortopedę, trzeba wydeptać. Jestem po zawale i nie mogę się dostać do specjalisty. Wytworzony system - jeden z ja gorszych - skarżą się pacjenci w rozmowie z reporterem RMF FM Tomaszem Fenske. I właśnie ten system winią szefowie lecznic. Choć niektórzy chorzy próbują się zapisać na kontrolę od dwóch lat, nie są zapisywani z wyprzedzeniem, bo nie wiadomo ile świadczeń NFZ zakontraktuje przychodni za rok.