W niedzielę Hermes Radłowo zmierzył się w Piechcinie w meczu B klasy z Piastem Kołodziejewo. Młodzi piłkarze Piasta Kołodziejewo (mają od 17 do 22 lat) byli zszokowani zachowaniem sędziego głównego meczu w Piechcinie. Był nim Piotr B. ze Żnina, arbiter z uprawnieniami do prowadzenia spotkań w B klasie, któremu na liniach pomagali również żninianie. Jeden to sędzia z uprawnieniami do prowadzenia spotkań w lidze okręgowej (IV liga), a drugi - sędzia w okresie próbnym. Zawodnicy Piasta co chwila skarżyli się przy linii bocznej swemu szkoleniowcowi, Robertowi Padołowi, że sędzia jest bardzo wulgarny, niesprawiedliwy i czuć od niego alkoholem. - W przerwie podszedłem do obserwatora z ramienia związku, który przyjechał na mecz z Kruszwicy. Kiedy mu powiedziałem, że sędzia główny Piotr B. jest pijany - a tak się przynajmniej zachowuje - to pan obserwator tylko się uśmiechał do mnie, że on jest w Piechcinie tylko turystycznie. To bzdura, bo później, kiedy już po całym meczu przyjechali policjanci z komisariatu w Barcinie, żeby zbadać trzeźwość arbitra, to ten niby turysta już wcielał się w rolę obserwatora i był obecny podczas badania Piotra B. przy użyciu alkomatem - opowiada Robert Padoł. Piotr B., sędziując spotkanie B klasy, nie zataczał się wprawdzie na boisku, ale prawie w ogóle nie biegał za akcjami. Szafował też żółtymi kartkami, próbując spacyfikować zszokowanych jego stanem i jego decyzjami graczy Piasta. Trener gości powiedział po meczu, przed podpisaniem protokołu zawodów, że chce, aby przyjechała policja i zbadała alkomatem sprawiedliwego ze Żnina. Wtedy Piotr B. powiedział, że jeśli taka jest wola ekipy z Kołodziejewa, to Robert Padoł, jako trener oraz Włodzimierz Pachała, jako kierownik drużyny Piasta, muszą podpisać deklarację, że to na ich wniosek wzywani są policjanci z alkomatem. - To zawsze jest dla zgłaszających potrzebę badania arbitra działaczy dyskomfort, bo zdarzają się sytuacje, że alkomat wykazuje 0,0 promila i wtedy ci, którzy wzywali policję, wychodzą na tych, którzy się nie wiadomo dlaczego czepiają. A przecież nawet w przypadku ewidentnie zamroczonego sędziego nie można mieć wizualnej pewności, że jest pod wpływem alkoholu. Może być odurzony narkotykami, a policjanci raczej z testerami do wykrywania narkotyków do sędziego piłkarskiego nie przyjadą. W tym jednak przypadku mieliśmy pewność z panem Włodzimierzem, że Piotr B. pił alkohol, bo było od niego czuć - mówi trener Piasta. Jak potwierdził komisarz Krzysztof Jaźwiński, oficer prasowy w Komendzie Powiatowej Policji w Barcinie, przyjechali na piechciński stadion dwaj funkcjonariusze z Barcina i zbadali Piotra B. przy użyciu alkomatu. Wynik, to 1,32 promila alkoholu w wydychanym przez arbitra powietrzu. - I to po zakończeniu meczu. Oczywiście ten arbiter za wiele alkoholu wypocić przez 90 minut gry nie mógł, bo w ogóle nie biegał za akcją, ale już tylko samo stanie w kole na środku boiska przez tyle czasu na pewno spowodowało, że trochę mu tych promili ubyło. Strach pomyśleć, jaki byłby wynik badania przed pierwszym gwizdkiem Piotra B. - powiedział Robert Padoł. O dalszym losie Piotra B. w roli arbitra zdecyduje prawdopodobnie dzisiaj wydział gier i dyscypliny w okręgowym związku piłki nożnej. Arbitrowi ze Żnina grozi kilkumiesięczna dyskwalifikacja. W klasie B arbiter główny może liczyć za jeden prowadzony mecz na dietę z ryczałtem za dojazd w wysokości 70 do 90 zł, a na całą trójkę sędziowską jest to około 200 zł. Piast Kołodziejewo odwołał się od wyniku meczu w Piechcinie, który przegrał 0:4. Związek wynik ma zweryfikować. Piast nie chce walkowera, bo wie, że to nie Hermesa wina, że sędzia się upił. Być może dojdzie zatem do powtórki meczu. Karol Gapiński