Przypomnijmy, że Andrzej Jerosławski został odwołany z tej funkcji po tym, jak na jednej z ostatnich sesji, a potem również w "Tygodniku Tucholskim" zapowiedział, że będzie namawiał mieszkańców, by nie płacili więcej opłat za posiadanie psa. Projekt uchwały w tej sprawie został przygotowany na podstawie wniosku radnego Ryszarda Wojciechowskigo. Swoim podpisem poparli go: Jan Kociński, Marek Boliński oraz Renata Madej. Jeszcze przed wprowadzeniem projektu uchwały do porządku obrad ostatniej sesji Andrzej Jerosławski zaznaczył, że wniosek grupy radnych zawiera błędy i nie powinien być przedmiotem rozważań. Chodziło mu o błąd w jego nazwisku oraz o to, że nie namawiał do niepłacenia podatku, ale opłat za psy. Ostatecznie, po dyskusji, w tajnym głosowaniu wniosek o odwołanie poparło dziewięciu radnych. Pięciu było za pozostawieniem radnego na fotelu pierwszego wiceprzewodniczącego. Nie jestem już członkiem PS Kilka dni po tej sesji Andrzej Jerosławski powiedział "Tygodnikowi", że nie jest już członkiem Porozumienia Samorządowego. Powód? Chodzi mu o wynik głosowania nad wnioskiem dotyczącym jego odwołania. - Opozycja ma w radzie miejskiej pięć osób. Za odwołaniem mojej osoby głosowało dziewięciu radnych. Wynika więc z tego, że część moich kolegów głosowała za odwołaniem mnie z funkcji wiceprzewodniczącego rady. Dlatego uważam, że nie jestem już członkiem PS - oświadczył Andrzej Jerosławski. Radny podkreśla, że jeśli członkowie SP nie chcieli by był dalej wiceprzewodniczącym rady, to mogli mu o tym powiedzieć przed sesją. - Wtedy sam bym zrezygnował z tej funkcji. Teraz czuję się zdradzony przez PS (...) Niczego takiego nie zrobiłem, by mnie tak potraktowano - dodaje. Radny Jerosławski podkreśla, że nie będzie dla zasady głosował przeciwko wszystkim pomysłom koalicji. - Będę nadal popierał projekty, które uznam za zasadne - zapewnia. Wynik głosowania mógł być inny? Prezes PS Paweł Cieślewicz uważa, że wynik głosowania mógł być inny. - Moim zdaniem bardzo zaszkodziło mu (chodzi o Andrzeja Jerosławskiego - wyj. red) to, że chciał na początku obrad, by zdjęto punkt dotyczący jego odwołania - tłumaczy. Tym, jak dodaje, mógł zrazić do siebie kolegów z PS.. - Nie wiem jak potoczyłyby się losy tego głosowania, gdyby tak nie postąpił - przyznaje. Paweł Cieślewicz podkreśla, że PS nigdy nie stosowało dyscypliny w głosowaniach. Dowodem na to, jak mówi, jest fakt, że Andrzej Jerosławski wielokrotnie głosował inaczej niż pozostali członkowie PS. Mimo iż głosowanie nad odwołaniem było tajne, to Waldemar Kierzkowski (członek PS) nie ukrywa w rozmowie z "Tygodnikiem", że głosował za odwołaniem swojego kolegi. Podkreśla jednak, że do samego końca chciał go bronić. - Tak, chciałem bronić kolegi Andrzeja. Nawet rano przed sesją rozmawiałem z nim i prosiłem by zachował się jak należy, wstał i przeprosił za to, że popełnił błąd - opowiada. Tłumaczy, że zmienił zdanie jak zobaczył, że Andrzej Jerosławski próbuje doprowadzić do wycofania punktu dotyczącego jego odwołania z porządku obrad. - On nadużył naszego zaufania uciekając na sesji do wybiegów formalno-prawnych - kończy Waldemar Kierzkowski. Robert Grygiel Tygodnik Tucholski